Zaczęłam skakać jak nowo narodzona sarenka. Kilka razy prawa przednia z lewą tylną, potem lewa przednia z prawą tylną i tak właśnie zaczęłam kontynuację rozmowy. Od kiedy spotkałam się z Lou bardzo zdziecinniałam. Byłam jak w młodości - śmiała, zabawna i mało spięta, nawet dla obcego. Wiem, że wychodzę w ten sposób na głupka, ale mi to nie przeszkadza.
-Oczywiście, że Cię przyjmie! Lou to najbardziej serdeczna istota na świecie.
Mówiłam, co myślę, bo taka jestem - czy może raczej byłam. Blue najwidoczniej nie przejmował się moimi wygłupami, choć byłam pewna że choć trochę go to dziwi. Teraz postanowiłam zrobić coś o czym tylko ja mogłam w ogóle pomyśleć. Stanęłam na palcach tylnych łap, wciąż mając przednie lekko uniesione. Zrobiłam fikołka i leżąc na plecach zauważyłam zdziwienie na pysku "kolegi” oraz fakt, że w porę się odsunął i go nie uderzyłam.
-Zaprowadzę Cię do alfy, jeśli najpierw się w coś pobawimy.
<Blue? Proszę, pokaż że umiesz się bawić>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz