- Wiesz, przepraszam jeśli czymś cię uraziłam.. - zaczęłam lekko zawstydzona. Może nie powinnam sprzeciwiać się alfie?
- Nic się nie stało, nie będę cię do niczego zmuszać - Odpowiedział równie poważnie jak poprzednim razem
- To, ja może nie będę ci przeszkadzać - dodałam nieco ciszej i udałam
się spokojnym krokiem w miejsce, które w czasie poszukiwań Lou, wpadło
mi w oko. Niewielka, udeptana z trawy miejscówka otoczona grubą zasłoną z
leśnych iglastych krzewów. całość dopełniały wysokie drzewa dające cień
i ochronę przed deszczem. Ponadto to ciekawe miejsce ułożone było w tej
bardziej zarośniętej części lasu, i zdecydowanie niczym nie odznaczało
sie wokół, dzięki czemu pozostaję w ukryciu. Własnym, małym ciepełku.
Droga do legowiska prowadzi przez stary las. To właśnie tu, mimo
ciemności, jest najspokojniej i najgęściej. Żaden nieproszony gość nie
zakłóci mi mojego snu.
Po kilku godzinach dreptania po szeleszczącym mchu w poszukiwaniu
nietypowych "dekoracji" oraz zapewnienia nieco ciepła w mojej małej
norce, w końcu znalazłam co trzeba. Dokończyłam swoje dzieło. Zbliżała
się już noc, więc zasugerowałam sama sobie przekąszenie co nieco. Migiem
wybiegłam z legowiska prosto przez coraz ciemniejszy już las. Z każdą
chwilą różnego rodzaju krzewy, drzewa czy inne rośliny zdarzały się
coraz rzadziej. Zwiastowało to powrót do głównej puszczy na terenach
sfory. Chwila wyczucia pozwoliła mi wytropić zająca. I to całkiem
niedaleko. Z pewnością mogę stwierdzić, że jak na tak niezgrabną sunię
poszło mi nie najgorzej. Świeżą zdobyczą posiliłam się już w norze, po
czym od razu postanowiłam odpocząć po dość ciężkim i zwariowanym dniu.
Wszystko szło by idealnie gdyby nie to, że ciągle czułam czyjąś
obecność.
<Lou??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz