Nie sądziłam że przyjdzie tak łatwo. Jeszcze przed chwilą zupełnie sama
włóczyłam się po lesie i czekałam na śmierć, a teraz nagle odnajduje się
w sforze. Można powiedzieć - cud. Zupełnie zmieszana nie wiedziałam co
mówić. Zaczęłam grzebać łapą w ziemi w poszukiwaniu czegokolwiek.
Najwyraźniej mój towarzysz również nad czymś się zastanawiał.
Siedzieliśmy tak w ciszy dobre kilka minut, póki nie wstał i nie ruszył
przed siebie zupełnie mnie tu zostawiając. Postanowiłam jednak kroczyć
tuż za nim. Cicho stąpając po krótkiej trawie tuż za nim było mnie
jedynie czuć. Nie pozostawiałam za sobą żadnego szelestu. Postanowiłam,
po dłuższym namyśle, dorównać mu kroku.
- Gdzie idziesz? - nieśmiało zapytałam. Z każdą chwilą coraz bardziej
przekonywałam się do tego psa. Wciąż nie wiem czy mu ufać, ale myślę że
jak na razie nie ma się co obawiać. W końcu przyjął mnie do sfory tak?
- Przed siebie - Lekko uśmiechnął się w moją stronę. Przyznam,
zaimponował mi. Może nawet spodobał? Nie wiem co myśleć. Jak z resztą
zawsze. Wolę na razie nie wychylać się i nie zwracać na siebie uwagi.
Tak będzie zdecydowanie łatwiej i bezpieczniej.
<Krótsze :( Lou?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz